

Wewnętrzne jeziora: o sztuce zanurzania się w siebie
Jak leczenie traumy zaczyna się od odwagi zejścia w głąb własnych emocji
Niektóre z naszych ran są widoczne – jak ślady po cięciach na skórze pamięci. Inne niemal niewidzialne, a przecież decydują o wszystkim: o tym, komu ufamy, jak głęboko pozwalamy się kochać, jak długo zostajemy mimo bólu.
Leczenie traumy nie jest liniowe. Trauma nie jest prostą ścieżką – jest wodą. Nie przechodzi się przez nią, jak przez most. W nią trzeba wejść. Zanurzyć się. A każde zanurzenie jest wyborem: zostać na bezpiecznym brzegu, czy wejść głębiej – do miejsc ciemnych, ale uzdrawiających.
Brzeg – pozorna kontrola, która rani ciszej
Na powierzchni wszystko wydaje się pod kontrolą. Powtarzamy mantry: „już nie boli”, „czas leczy”, „inni mieli gorzej”. Ale to tylko mechanizmy przetrwania. Emocjonalne rany nie znikają – zamrażają się w ciele, w snach, w cichym napięciu. Pod taflą jeziora – pod lodem zapomnienia – krąży życie, którego nie chcieliśmy czuć.
I ono wciąż czeka.
Pierwsze zanurzenie – akt odwagi i obecności
Terapia głębi nie zaczyna się od wielkich przełomów. Zaczyna się cicho. Od słowa, którego wcześniej nie wolno było wypowiedzieć. Od łez, które pojawiają się przy czyimś zdaniu. Od ciała, które po latach milczenia znów zaczyna drżeć.
To wejście w wewnętrzne jezioro. To nauka nowego oddychania – rytmu obecności, uważności, prawdy. Nie da się tam iść samemu. Potrzebny jest terapeuta, przewodnik, świadek – ktoś, kto zna mapę, ale nie narzuca drogi.
Głębia boli. Ale tam jesteś prawdziwy/a
Zanurzenie pokazuje, że to, co nazywaliśmy „radzeniem sobie”, było strategią przetrwania. A przetrwanie to nie życie. W głębinie nie ma miejsca na perfekcję. Tam wypływa to, co zostało wyparte:
dziecko, które nie mogło krzyczeć,
ciało, które nie mogło się trząść,
dusza, która pragnęła miłości, zanim nauczyła się zasługiwać.
Ta podróż boli. Czasem bardziej, niż się spodziewaliśmy. Ale tylko tam można odzyskać siebie – nie jako projekt do naprawy, lecz jako istotę, która przetrwała.
📘 Jeśli rezonujesz z tymi słowami, sięgnij po moją książkę „Już nie pytaj” – opowieść o zanurzaniu się w siebie, w rany, które domagały się ciszy. To książka dla wszystkich, którzy czują, że nie chcą już tylko przetrwać – chcą poczuć i odrodzić się.
Dostępna tutaj: Empik
Psychologia i dusza – spotkanie zamiast naprawiania
W głębokiej terapii przychodzi moment, kiedy rana przestaje być tylko problemem. Staje się świętym miejscem. Miejscem spotkania – z obecnością, z ciszą, z czymś większym niż my sami. Nie religią, ale duchową jakością istnienia.
Tam, na dnie, pojawia się światło, które nie oślepia. Miłość, która nie stawia warunków. I nie – nie wszystko się naprawia. Ale coś zaczyna się odradzać. Coś prawdziwego.
Wynurzenie – kiedy już nie jesteś tą samą osobą
Wyjście z głębi jest aktem odwagi. Bo po powrocie świat wygląda inaczej. Praca może nie dawać już satysfakcji. Bliscy mogą nie rozumieć. Ale to znak, że coś się przesunęło. Że nie żyjesz już tylko z powierzchni, ale z wewnętrznej prawdy.
Rany nie znikają. Ale przestają nami kierować. Uczymy się z nimi tańczyć, płakać, rozmawiać. Czasem po prostu pozwalamy im być.
I wtedy stają się nie ciężarem, lecz punktem orientacyjnym.
Jak latarnia pod wodą.
Refleksja – dusza leczy się w głębi
Ten tekst nie powstał z miejsca wiedzy. Powstał z miejsca, które samo się leczy – powoli, uczciwie, czasem boleśnie. Bo ja też nurkuję. Czasem się boję. Czasem chcę uciec. Ale coraz częściej – czuję sens.
Niektóre jeziora w nas są mętne. Inne – przejrzyste. Ale wszystkie mają prawo istnieć. Wszystkie są nami.
I każda podróż w głąb siebie jest ruchem w stronę domu.
Nie po to, by się naprawić.
Ale po to, by się odzyskać.
📖 Książka o leczeniu ran emocjonalnych
„Już nie pytaj” – książka o zanurzaniu się w emocjonalne rany, o pracy z traumą, o spotkaniu z wewnętrznym dzieckiem i odnajdywaniu sensu w ciszy. Dla wszystkich, którzy stoją na brzegu i czują, że pora wejść głębiej.
🛒 Sprawdź dostępność: Już nie pytaj
Ścieżki życia po traumie bywają kręte i strome,
wiele z nich przeszłam i o tych mogę rozmawiać
dając wsparcie, że warto wspinać się w górę.
