Parentyfikacja, czyli jak stworzyć dorosłe dziecko

Dumą niejednego rodzica jest samodzielne dziecko, które z chęcią pomaga w domu, opiekuje się rodzeństwem i zajmuje się rzeczami, których rodzic z różnych przyczyn się nie podejmuje. Jako dorośli ludzie zakładający rodziny, posiadający pociechy często zapominamy o tym, że dziecko to nie nasz przyjaciel, partner czy koleżanka, której możemy się wyżalić. Jak zdrowo wychować małego człowieka, żeby potrafił dbać o swoje uczucia i przede wszystkim – jak nie zrobić mu krzywdy?

Czy zawsze wychowujemy altruistów? Dumą każdego rodzica jest dziecko, które dba o
innych, które dostrzega potrzeby ludzi dookoła, społecznie nie przepadamy za egoistami,
jednak należy zadać sobie pytanie ile samopoświęcenia dziecka to tak naprawdę wina
niekompetencji dorosłych. Aby przeżyć i wzrastać w dobrostanie dziecko potrzebuje
zaspokojenia podstawowych potrzeb emocjonalnych – opieki, troski, uwagi, wsparcia,
bliskości i bezpieczeństwa. Problem tworzy się zwykle, kiedy opiekun – największe centrum
wsparcia – jest chory, samotny, nieszczęśliwy lub uzależniony. Jego funkcja znika lub
„zamraża się”. Dziecko czuje wtedy potrzebę podporządkowania się, uległości, poświęcenia –
oczekuje przez to, że zaspokajając potrzeby dorosłego samo dostanie to, czego tak bardzo
potrzebuje. W rodzinach, w których rodzic nie radzi sobie ze swoją rolą u pociechy wytwarza
się także odpowiedzialność za rodzeństwo – w ten sposób wchodzi w rolę opiekuna rodziny.

Pozorna siła

O parentyfikacji mówimy, kiedy dziecko ponosi odpowiedzialność za emocjonalny i fizyczny
komfort rodzica. Dochodzi wtedy do odwrócenia ról w rodzinie, a co za tym idzie, do
zaniedbania dziecka, które stanowi formę przemocy emocjonalnej i negatywnie odbija się na
dalszym rozwoju.
Właśnie z poziomu emocjonalnego dziecko nieświadomie czuje się jak rodzic własnego
rodzica, ich partner, matka swojego rodzeństwa, a także rozjemca i psycholog. Wyczulenie na
potrzeby innych w późniejszym, dorosłym już życiu daje im poczucie własnej wartości, które
jest złudne i nietrwałe. Podporządkowanie dziecka dla potrzeb innych może doprowadzić do
tego, że gdy będzie ono w końcu chciało wyrazić Własne emocje – kiedy będzie przeżywało
złość, postawi siebie na pierwszym miejscu, będzie czuło się winne. Doświadczenie tych
emocji i powielania powierzonemu sobie schematu wzmocni jedynie przekonanie o
powinności utrzymywania harmonii w rodzinie.

Nieprawdziwa tożsamość

Samopoświęcenie jest schematem adaptacyjnym. Pozostawione sobie samemu dziecko stara
się przetrwać uciekając od swoich emocji czy potrzeb. Potrzeba rodziców jest jednak za silna
by okazywać mu negatywne emocje. Idealizując obraz matki lub ojca nie chce się często
przyznać, że jest z nim „coś nie tak”, że jest wadliwy, nieczuły. Często więc sięga po
eliminację gniewu, niestety człowiek z zahamowaną agresją staje się bezbronny na przemoc z
zewnątrz oraz tą w środku samego siebie. Powstaje wtedy iluzja normalności, z tym, że rodzic
staje się potrzebującym, a dziecko wspierającym.

Kiedy stajesz się partnerem rodzica

Rodzic z problemami/zaburzeniami często sam posiada niezaspokojone potrzeby
emocjonalne, które wiążą się z potrzeby bliskości z partnerem, miłości i czułości. Występuje
ryzyko, że dorosły szukając tych wartości stworzy „związkową” relację z własnym
dzieckiem, które przecież zapewni mu wsparcie, miłość i poczucie stabilności. Podświadomie
pociecha będzie próbowała zaspokoić potrzeby rodzica, które będzie w stanie odczytać z
najmniejszych nawet gestów. Będzie się czuło odpowiedzialne za dobrostan, a dla własnego
rodzica stanie się substytutem partnera lub opiekuna.

I co dalej?

Dziecko, które funkcjonowało w ten sposób przez lata, które zakorzeniło w sobie schemat
samopoświęcenia w dorosłym życiu będzie wchodziło w związki z osobami, które sobie nie
radzą, które potrzebują ogromnej dozy wsparcie. Będzie przejmowało za nie
odpowiedzialność, nie oczekując jednocześnie zaspokojenia własnych potrzeb, bo wyłącznie
tego nauczyło się w kontakcie z własnym rodzicem.
Stłumiona złość doprowadzić może do chronicznego napięcia. Osoby sparentyfikowane
często cierpią na depresję, walczą z poczuciem winy, przeżywają palący wstyd. Dzieci, u
których wytworzył się schemat pomocy innym często pracują z ludźmi, którym mogą pomóc
– zostają więc pracownikami socjalnymi, lekarzami, psychologami. Mierzymy się w tym
miejscu ze swoistym dualizmem, ponieważ z jednej strony wcześniejsze przeżycia sprzyjają
wykonywaniu tych zawodów, jednak – jeżeli nie będą tego świadome – będą powielać
schemat tego, co już dobrze znają.

Ścieżki życia po traumie bywają kręte i strome,
wiele z nich przeszłam i o tych mogę rozmawiać
dając wsparcie, że warto wspinać się w górę.